niedziela, 29 marca 2015

Jeff's - recenzja z 22.11.2012

Tym razem zamiast przepisu będzie recenzja. Co tydzień śmieję się z wypocin pewnego krakowskiego recenzenta piszącego do krakowskiego dodatku dużego dziennika. Postanowiłam przekonać się czy rzeczywiście tak ciężko napisać recenzję jedzenia i czy trzeba przy tym 3/4 tekstu poświęcić na rozważania o pupie Maryni. 
Ponieważ nie jestem do końca zdrowa (specyfiki Alastora działają doraźnie i w dość wysokim stężeniu), postanowiliśmy odpocząć trochę od gotowania i dać się nakarmić. Nasz wybór padł na Jeff'sa w Galerii Kazimierz. Zachciało nam się burgerów i steków. Knajpka jest strasznie zatłoczona - stolik dostaliśmy dopiero za drugim podejściem. Lokal wystylizowano na amerykański bar, faktycznie gdzieś czai się pewne podobieństwo, choć osobiście wolę jadać w jasnych, przestronnych wnętrzach. Wielki napis przed wejściem oznajmia, że grają amerykańską muzykę na żywo. Rzeczywiście grają na żywo i po amerykańsku, choć na nasz gust mogliby ciut ciszej. Tak żeby dało się usłyszeć własne myśli.
Zamówiliśmy cheeseburgera i stek z karkówki terriyaki. Przy składaniu zamówienia okazało się, że kelnerka ma pojęcie o tym, co kuchnia gotuje i jest w stanie doradzić - chciałam philadelphia cheese steak sandwich ale bez cebuli, zostało mi odradzone, bo kanapka może wyjść za sucha. Duży plus. Minus za nazwy potraw - trochę przekombinowane, by nie powiedzieć nadęte.
Jako czekadełko dostaliśmy po talerzyku kiszonej kapusty "bo chroni przed grypą". Była całkiem smaczna - ukiszona w sam raz. Chwilę potem przyszły główne dania. I tutaj duży minus - kelnerka postawiła przed nami wielki talerz i równie pokaźną deskę i sobie poszła. Talerzyki po kapuście i puste butelki po napojach pozostały skutecznie zagracając niewielki stoliczek.
Zamówiłam karkówkę terryiaki, podawaną z pieczonymi ziemniaczkami, smażonymi z czosnkiem pieczarkami i sosem wasabi. Mięso było bardzo smaczne - miękkie, dobrze przyprawione i zgrillowane, całkiem spory, ładny kawałek. Nie mam zastrzeżeń poza "dekoracją" w postaci plastra puszkowego ananasa. Sos wasabi jak to restauracyjny sos wasabi, intensywnie zielony i chrzanowy, nie bardzo pasował do dania, za to wyglądał bardzo ładnie. Pieczarki wydały mi się bez smaku. Przyczyna okazała się prosta - nie da się przyrządzić dobrych pieczarek bez użycia soli i pieprzu. Po doprawieniu były zupełnie jadalne. Przy okazji okazało się, że stojąca na stole solniczka była niezakręcona. Natomiast ziemniaczki okazały się być totalną porażką - podobnie jak pieczarki niedoprawione, twarde, co tu dużo mówić, surowawe.
Alastor skusił się na cheeseburgera podawanego z frytkami i sałatką coleslaw. Zażyczył sobie dobrze wysmażonego. Nie wiem czy taki był zamysł kucharza, ale mięso było za bardzo wysuszone i na mój gust niedoprawione. Sytuację uratowało trochę doprawienie burgera stojącym na stoliku sosem HP. Ser i dodatki warzywne mieściły się w burgerowej normie, czyli raczej ok. Natomiast bułka okazała się być niesamowicie zapychająca. Jeśli chodzi o dodatki, to frytki były ledwo ciepłym wyrobem frytkopodobnym z mączki ziemniaczanej, a smak sałatki został skutecznie zamaskowany przez utopienie jej w morzu majonezu.
Podsumowując, pyszna karkówka nie dała rady uratować całokształtu, zbyt dużo było niedoróbek, zarówno ze strony kuchni, jak i personelu na sali. W najbliższym czasie nie planujemy powrotu do Jeff's. Dwa danie główne z napojami kosztowały 68 zł. Nasza ocena to 2/5.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz